Serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie. Po wczorajszym poście dostałam kilka miłych wiadomości. Zwłaszcza jedna z nich bardzo mnie zaskoczyła i uradowała. Znalazła się wśród was osoba, która miała podobne do moich przypadłości. Nauczyła się jak z tym walczyć i teraz może, a co najważniejsze CHCE MI POMÓC. Obiecałam, że pozostanie anonimowa więc słowa dotrzymam. Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Nie ukrywam, że boję się jak diabli ale chcę się zmierzyć z tym duchami. Cieszę się , że znalazły się osoby, które naprawdę mi wierzą i mnie rozumieją. Samo to już wiele dla mnie znaczy.
Teraz dostrzegam, że pisanie takiego bloga, otwieranie się przed światem naprawdę przynosi same korzyści. Jestem jakby ''uwolniona''. Nareszcie gdzieś mogę pozbywać się złych emocji, a nawet mam swoich'' słuchaczy'' :-). Dziękuję , że obchodzi as mój los. Cieszę się też , że mogę tu dzielić się publicznie swoimi radościami, przemyśleniami, dosłownie wszystkim tym , czym do niedawna dzieliłam się ze swoimi przyjaciółkami. Mieszkam już w Toruniu prawie rok ale tak naprawdę z nikim jeszcze się tak nie zaprzyjaźniłam jak z nimi.Według mnie na prawdziwą przyjaźń trzeba troszkę więcej czasu, by nazwać ją ''prawdziwą i szczerą''. Bardzo ale to baaardzo brakuje mi moich przyjaciółek.
Karolina, Madzia, Marysia, Danusia, Ninka!
To najbliższe memu serduchu osoby. Kocham je!
To właśnie one namówiły mnie do przyjazdu do Torunia. Można powiedzieć , że to dzięki nim, a zwłaszcza dzięki kochanej Danusi, która zawsze będzie dla mnie drugą mamą i babcią dla moich dzieci (właśnie taką miłością Cię Danuś darzymy) miałam dość odwagi, by tu przyjechać. Dzięki niej moje dzieci uwierzyły w siebie. Dała im szczęśliwe, pełne miłości chwile podczas gdy ja zarabiałam na chleb. Nie do opisania jest moja wdzięczność dla niej! Tomuś ma w przedszkolu same wyróżnienia, dyplomy, pochwały... to zasługa dwóch osób:
Danusi , która zawsze powtarzała mu, że jest bardzo mądry i może wiele osiągnąć oraz mojemu partnerowi, dzięki któremu cała nasza trójka czuje się bezpiecznie i wiemy ,ze w końcu tworzymy wspaniałą , kochającą się rodzinę !
Dzięki moim dziewuszkom uwierzyłam w siebie. Każdej z nich bardzo serdecznie dziękuję i nigdy dziękować nie przestanę!
Karolinie... dzięki jej słowom uwierzyłam, że stać mnie na coś lepszego niż namiastkę szczęścia, ochłapy miłości. To jej zwierzałam się najczęściej. To Ona dała mi do zrozumienia, że związek w którym wtedy byłam był ''chory'' , że gdzieś tam czeka na mnie szczęście.Miała dziewczyna rację :-)
Marysia...Kochana Maryś! To Ona wpoiła mi do głowy, że jestem silniejsza niż mi się wydaje. Wspomniała mi wszystkie trudy i kłody, które od życia otrzymywałam. To Ona zauważyła , że pomimo tego wszystkiego jestem postrzegana jako zawsze uśmiechniętą , zarażającą optymizmem zwariowaną Anią. O tak! Coś w tym było. Naprawdę uwierzyłam, że jeśli chcę to potrafię ''góry przenosić''. Chciałabym jeszcze tylko dopisać, że teraz czas byś to Ty Marysiu uwierzyła w siebie! Dostałaś ostatnio bardzo wiele ciosów ale przyjęłaś je z prawdziwą godnością i stanęłaś na nogi dzięki odwadze i wierze... Jestem z Ciebie dumna! Oby tak dalej!
Madzia... Tobie dziękuję za to, że za każdym razem kiedy było mi smutno , mogłam przyjść i ponarzekać. Madzia jest matką czwórki wspaniałych dzieci. Kiedy miewałam wątpliwości w to ,że ja jestem zła matką ona dawała mi ''pstryczka w nos''. Mówiła o tym jak grzeczne, mądre i kochane mam dzieci .I wiecie co? Miała rację, że to moja zasługa. Dziękuję Ci kochana, że tyle razy znosiłaś moje marudzenia oraz za te noce pełne szaleństw , dzięki którym oby dwie miałyśmy naładowane bateryjki na kolejne miesiące ''mamusiowania''.
Ninka... Tobie kochanie dziękuję za szczerość! Nie ukrywasz, że boisz się moich nadprzyrodzonych zdolności i niechętnie gościsz mnie w swoim domu ( swoją drogą ja wciąż boję się w nim przebywać). Twoja bezpośredniość dała mi do myślenia. Zrozumiałam, e to co mi ''dolega'' nie jest do końca normalne i dla przeciętnego śmiertelnika jest wprost przerażające. Od tego czasu zaczęło mi to przeszkadzać. Na szczęście mam was i nieważne ile kilometrów nas dzieli, wiem że serduchami jesteśmy wszystkie razem.
Podjęłam walkę. Jutro być może uda się wyjaśnić dlaczego widzę te wszystkie duchy. Dlaczego akurat mnie sobie wybrały? Czego ode mnie chcą? Czy zechcą odejść?
Powysyłałam wiadomości do moich przyjaciół z prośbą o modlitwę za mnie , zwłaszcza jutro. Jestem i zawsze będę wierzącą katoliczką. Nic nie przekona mnie do tego bym to zmieniła! Jestem dobra! Jeszcze raz wielkie podziękowania dla tych, którzy we mnie wierzą. Bez was nie byłoby mnie tutaj . Z najwspanialszym mężczyzną, który kocha mnie i moje dzieci. Z uśmiechniętymi, pełnymi wigoru i optymizmu dziećmi, które teraz żyją pełnią życia.
Dziękuję i wracam do mojej kochanej rodzinki . Oliwka wesoło skacze wkoło mnie i grozi mi bronią a więc poddaję się . Kończę na dziś, by cieszyć się tą piękną słoneczną pogodą a wieczorkiem spędzić cas z moimi zapowiedzianymi gośćmi, tórych nie mogę się doczekać! Do zobaczenia jutro! Pa!
0 komentarze