Znacie to mądre Polskie przysłowie :
''Każdy tę wiarę za najlepszą uważa, w której się wychował''?
Oczywiście bez wątpienia coś w tym jest. Dopóki nie dorośniemy do tego, by wyrobić sobie swoją własną opinię na różne tematy, wierzymy w to co wpoili nam do głowy nasi rodzice, nauczyciele, dziadkowie i ogólnie wszyscy starsi i bardziej doświadczeni od nas przez życie. Często zdarza się, że nigdy nie podważamy ich słów, gdyż tchórzymy. Nie mamy w sobie dość odwagi do tego, by komuś powiedzieć, że się myli. Nawet kiedy ktoś mówi Ci, że zna Cię lepiej niż Ty sam i wie najlepiej co dla Ciebie dobre . Nawet wtedy zdarza się, że się temu poddajemy. Żyjemy według wskazówek innych osób, które uważają się za wszechwiedzących. Dziwne ale to niestety częsty przypadek. Człowiek, który większość swego życia podporządkowywał się komuś innemu, w pewnym momencie gubi się. Nie wie kim jest i nie potrafi się odnaleźć. Czuje się całkowicie zależny od tego ''mądralińskiego'', który zawsze tłumaczył mu jak ma żyć. Co kiedy tego ''przewodnika'' zabraknie? Ktoś bez przekonania, że jest niezależny i samodzielny nie poradzi sobie. Pogubi się totalnie i zwariuje. Lepiej późno niż wcale zdać sobie z tego sprawę. Odciąć się od osób, które Tobą kierują i spróbować odkryć kim tak naprawdę jestem? Przecież to Twoje życie i masz do tego prawo. Tylko Ty! Nikt inny za Ciebie się tego lepiej nie dowie. Próbuj! Szukaj swoich ścieżek, zdobywaj marzenia i dąż do ich realizacji. Nie zwracaj uwagi na tych, którzy ciągle podcinają Ci skrzydła! Osoba, która podkłada Ci kłody pod nogi ma czelność mówić Ci co masz robić? I niejednokrotnie wykonywałeś jej polecenia? Czy widzisz jakie to głupie? Zrozum, że toniemy nie dlatego, że się zanurzamy lecz dlatego, że pozostajemy pod wodą. Przecież życie polegające na wykonywaniu czyiś rozkazów to nie życie, a więzienie. Szczerze współczuję wszystkim, którzy jeszcze tego nie zrozumieli. Tracą życie na spełnianie czyiś zachcianek i widzi misi, a ono ucieka nam przez palce. Wystarczy chwila i Cię nie ma. I co wtedy? Czasu nie cofniesz, a życia nie odzyskasz! Nie da się przeżyć życia dwa razy ale można przeżyć je raz na różne sposoby. Jakie? Wszystko zależy od Ciebie i od Twoich marzeń. Nie dajmy nikomu układać scenariusza naszego życia. Nikt jak tylko Ty sam lepiej go od Ciebie nie napisze. Chciałabym, żeby mój dzisiejszy post pozwolił takim właśnie niedowiarkom uwierzyć w jedne bardzo ważne zdanie:
''Gdy czegoś pragniesz, cały wszechświat pomaga Ci zrealizować marzenia''.
Chciałabym wam dziś troszkę opowiedzieć co się ostatnio u mnie dzieje. Będzie to historia jednej bardzo odważnej kobiety, która właśnie zrozumiała, iż jej życiem może kierować tylko ona i nikt więcej. Tak się składa, że jest to jedna z moich kochanych przyjaciółek. Jestem z niej bardzo dumna. Całe dwadzieścia osiem lat żyła tak jak chcieli tego inni. Mam tu na myśli jej kochających rodziców, ciotki, wujków i innych ''chcących dla niej najlepiej''. Naprawdę bardzo ciężko jest tyle lat zostawić za sobą i zacząć żyć zupełnie inaczej jak dotychczas. Osoby, które to zrobiły wzbudzają nasz szacunek i podziw. Tak będzie zawsze, bo to postawa godna naśladowania.
Trudne to było znoszenie wszystkich zachcianek każdego tylko nie swoich własnych. Ta dziewczyna nie miała czasu na siebie samą. Nie miała kiedy szukać i realizować swoich pragnień. Uwierzyła w to co mówią jej inni. Zresztą inni ''kochający i troszczący się o nią''. Jeszcze do niedawna jak mieszkałam w Gniewie i widziałyśmy się często była osobą bardzo promienną. Buzia jej się nie zamykała. Zawsze wesoła i uśmiechnięta, waliła kawałami na lewo i prawo. Po pół roku kiedy odwiedziłam ją zmieniła się nie do poznania. Oczywiście uśmiechała się na mój widok i cieszyła moją wizytą ale ja widziałam, że coś z niej uleciało. Nie była już tą samą duszą towarzystwa jak kiedyś. Ktoś odebrał jej całą radość z życia. Ktoś kto ciągle dawał jej do zrozumienia, że jest do niczego w końcu sprawił, że zaczynała w to wierzyć. Nie dziwcie się, bo tak to właśnie działa.
Co takiego zrobiła moja przyjaciółka? Wyprowadziła się od wszystkich, którzy do tej pory kierowali nią, jej decyzjami, a nawet jej córką. W końcu uwierzyła w siebie i w swoje możliwości. Mimo, że próbowali ją od tego odwieść, na wszelkie sposoby wmawiali jej, że nic jej nie wyjdzie, bo nie potrafi żyć na własny rachunek . Wmówiono jej, że nie nadaje się do życia w wielkim mieście. Wpajali jej do głowy różne bzdury na temat tego, że życie w takim Toruniu jest drogie i trudne.
Co takiego zrobiła moja przyjaciółka? Wyprowadziła się od wszystkich, którzy do tej pory kierowali nią, jej decyzjami, a nawet jej córką. W końcu uwierzyła w siebie i w swoje możliwości. Mimo, że próbowali ją od tego odwieść, na wszelkie sposoby wmawiali jej, że nic jej nie wyjdzie, bo nie potrafi żyć na własny rachunek . Wmówiono jej, że nie nadaje się do życia w wielkim mieście. Wpajali jej do głowy różne bzdury na temat tego, że życie w takim Toruniu jest drogie i trudne.
Kiedy słyszymy coś po kilka razy dziennie zaczynamy w to wierzyć. Kiedy nie przeciwstawiamy się tym słowom, przyznajemy im słuszność i zaczynamy w to wierzyć. Nie mogłam na to pozwolić. Namówiłam ją do spontanicznego przyjazdu do mnie.
Wiecie co potrafiliśmy załatwić w ciągu zaledwie trzech dni?
Moja przyjaciółka wynajęła przepiękne mieszkanie. Naprawdę piękne. Troszkę jej nawet zazdroszczę. Mieszkanie nieopodal samego serca Torunia. Dwupokojowe, czyli w sam raz na ich wspaniałą trójkę. Do tego jest to mieszkanie z ogrodem, więc tak jakby dom:-) gdzie można naprawdę odpocząć. Jest tanie, przytulne i ma w nim już wszystko co potrzebne na start i to taki pełną gębą. Właścicielka mieszkania mieszka za granicą i nie będzie im się do niczego wtrącać. Swoją drogą to z niej również równa babka! Wszystkie koszta braków w mieszkaniu wzięła na sobie, obiecała jej też remont mieszkania w przyszłym roku, za który również tylko ona zapłaci. Przeszły ze sobą na ''Ty''. Okazało się, że mają podobne upodobania i zainteresowania, oby dwie kochają zwierzęta (a ciężko tu o takich, którzy chcą zwierzęta w swoim domu) itp. Naprawdę lepiej nie można trafić. Ta kobieta spadła jej z Nieba. Najlepsze z tego wszystkiego było to, że kobieta sama zadzwoniła do mojej przyjaciółki przez zwykła pomyłkę. Ktoś próbował się z nią połączyć w sprawie mieszkania a ona źle wybrała numer, by do niego oddzwonić. Moja przyjaciółka ni z stąd ni zowąd odbiera telefon od jakiejś obcej kobiety, która pyta ją kiedy mogłyby się umówić na oglądanie mieszkania. Nie wiedząc co powiedzieć zgodziła się. Obejrzała, zakochała się w nim i będzie tam mieszkać. Myślę, że ta ''pomyłka'' w numerze to dar losu. Tak miało być! Zawsze wystarczy tylko uwierzyć, że marzenia się spełnią a naprawdę tak się stanie.
To nie przypadek tylko konsekwencja jej słusznej decyzji. Jakby tego całego szczęścia było mało znalazła pracę nieopodal tego mieszkania. Dobrą pracę na normalnej umowie! Zostało jej już tylko zapisać córkę do pobliskiej szkoły i nowe życie ma już całkowicie uporządkowane. Dosłownie podane na tacy! Wystarczyło tylko troszkę wiary w siebie, by w ciągu kilku dni spełnić jedno ze swoich marzeń. Każdy z was może to zrobić. Wiara czyni cuda. Mam nadzieję, że już nie znajdzie się nikt kto będzie chciał przeszkadzać mojej przyjaciółce w szukaniu i realizowaniu kolejnych pragnień. Życzę jej i wam wszystkim, by odwaga nigdy was nie opuszczała. Byście odkrywali siebie samych i cieszyło was to co odkryjecie.
''Im bliżsi jesteśmy spełnienia marzeń, tym nasza własna Historia ma większą szansę spełnienia'' (cyt. z Alchemika P.C.).
Z uznaniem dla mojej kochanej przyjaciółki. Jesteś wielka!
0 komentarze