Jeśli ktoś wkracza na drogę pomocy duchom, musi liczyć się z tym, iż na swojej drodze napotka różne niespodzianki. Nie zawsze duch jest dobry. Chcę wam opisać pewne wydarzenie z przed kilku dni. Moim zdaniem ktoś chciał mi powiedzieć, że nie ja tu rządzę. Troszkę się przestraszyłam.
Odkąd postanowiłam zagłębić się w tajemnice mediumizmu - odetchnęłam z ulgą. Naprawdę jestem w swoim żywiole. Interesuję mnie wszystkie ciekawostki i zagadnienia odnośnie mojego daru. Chcę go doskonalić i uczę się jak panować nad lękiem. Kilka dni temu zdarzyło się coś, co całkowicie wyprowadziło mnie z równowagi. Nie wiem co to oznaczało, czym było i po co to właściwie miało miejsce?
Był już późny wieczór. Moich dzieci nie było w domu, gdyż przebywali u moich byłych teściów. Są wakacje a moje dzieciaczki bardzo lubią tam jeździć. Wiem, że mają tam dobrze, bo wracają bardzo uradowane i ciągle opowiadają o swoich wrażeniach. Kocham te ich przeżycia!
Zatem byliśmy z Marcinem sami w domu. Podczas, gdy ścieliliśmy łóżko urządziliśmy sobie mała bitwę na poduszki. Swoją drogą często to robimy. To taki nasz sposób przygotowywania pościeli :-). W trakcie naszych wygłupów zauważyłam, że w pokoju jest ktoś jeszcze. W odbiciu okna zauważyłam dwie postacie. Było już ciemno więc okno miało charakter lustra. Zamurowało mnie. Marcin stanął obok mnie i spojrzał w tą samą stronę. Wpatrywaliśmy się tak w nasze odbicia przez dłuższą chwilę. Byłam jakby zahipnotyzowana. W pewnym momencie usłyszałam głos Marcina, który zapytał co jest? Co tam widzę? I co się ze mną dzieje?
Kazałam mu przyjrzeć się uważnie. Zapytałam, czy widzi nasze odbicia - odpowiedział, że tak.
Na pytanie, czy widzi coś poza nimi - odpowiedział, że nie.
Łudziłam się, że choć raz zobaczy to co ja. Niestety, on jest normalny. Oto co widziałam ja :
Kazałam mu przyjrzeć się uważnie. Zapytałam, czy widzi nasze odbicia - odpowiedział, że tak.
Na pytanie, czy widzi coś poza nimi - odpowiedział, że nie.
Łudziłam się, że choć raz zobaczy to co ja. Niestety, on jest normalny. Oto co widziałam ja :
Kiedy patrzyłam w nasze odbicia widziałam nasze twarze i tułowia od przodu ale też widziałam dwie postacie stojące do nas tyłem. Były to dwie głowy i plecy. Jestem przekonana, że za Marcinem stał drugi identyczny Marcin!!! Kiedy zapytałam go co widzi za swoim odbiciem, odwrócił się. Ta postać w oknie natomiast nie poruszyła się. Wtedy dokładnie ujrzałam tył tej osoby. To był Marcin. Tak samo ubrany z tymi samymi pieprzykami na plecach. Co stało za mną? Tego nie wiem. Była to troszkę niższa ode mnie postać i utrudniała mi odkryć kim jest, gdyż wykonywała te same ruchy co ja. Wiem jedno : To nie była druga Ania.
Nagle postacie te zaczęły się poruszać. Byłam w jakimś dziwnym stanie. Jakby w transie. Nie mogłam odwrócić wzroku i spojrzeć za siebie. Patrzyłam w okno jak dwie postacie oddalają się w stronę pokoju dziecięcego. Nagle zakręciło mi się w głowie , pobladłam. Słyszałam coś ale niezbyt wyraźnie. Marcin wciąż przerywał mi koncentrację. Był zatroskany i przestraszony. Nie wiedział co się dzieje i zadawał pytania. Próbowałam się skupić na odgłosach. W końcu rozszyfrowałam, że są to kobiece szepty. Wydawało mi się, że jakaś kobieta po cichutku szepcze jakieś modły, tak jak gdyby chciała kogoś zahipnotyzować. Myślałam, że to ta mała kobietka dyktuje coś do ucha ''drugiemu'' Marcinowi w pokoju dziecięcym.
Marcin coraz głośniej pytał mnie co się do cholery dzieje? Zadawał głośne krzykliwe pytania, tak jakby próbował mnie ocucić. Wtedy zdarzyło się coś bardzo dziwnego. Nigdy przedtem nie byłam świadkiem takiej sytuacji. Głosy Marcina najpierw usłyszałam tuż przede mną a zaraz po tym usłyszałam ten sam głos (głos mojego Marcina) dochodzący z pokoju dziecięcego. Ten drugi głos był bardziej głośny i jakby groźniejszy. Był złowrogi. Przestraszyłam się i już nie mogłam się na niczym skupić. Mdlałam, Marcin wciąż mówił ''w dwóch miejscach'' i gdyby mnie nie złapał upadłabym z hukiem na podłogę. Wciąż słyszałam Marcina tu i jego coraz to głośniejsze i okropniejsze krzyki dochodzące z pokoju. Trwało to kilka minut. Kiedy ustąpiło poszliśmy do pokoju dzieci. Nie było tam nikogo ale było bardzo zimno.
Nie mam zielonego pojęcia co to było. Mam wrażenie, że jakiś duch chce mi pokazać, że ma ode mnie większą moc. Chciał mnie przestraszyć , co mu się niewątpliwie udało. Pisząc to teraz mam wrażenie, że coś stoi za mną i to czyta. Nie czuję już strachu. Tak jakby to coś chciało bym pisała. Uwierzcie mi , to stało się i dzieje naprawdę. Do końca nienormalna nie jestem i nie ukrywam, że odczuwam dyskomfort ale nie chcę się dać zastraszać. Może ktoś z was wie co to wszystko oznacza? Co powinnam zrobić? Spotkaliście się już z podobną przygodą? Ktoś z was coś podobnego przeżył, usłyszał, przeczytał? Każdy trop mi pomoże.
Przywykłam do myśli, że umarli żyją wśród nas. Pogodziłam się z faktem, że jestem jedną z nielicznych, którzy widzą je i o tym mówią. Przywykłam do drwin i nie przejmuję się nimi. Nie boję się duchów ale nie pozwolę, żeby ingerowały one w bezpieczeństwo moich bliskich. Nikt nie będzie udawał, że jest Marcinem lub kimś innym kogo kocham! Moja rodzina jest nietykalna. Może nie powinnam o tym pisać ale jeśli pisałam wam o odwadze i szczerości to sama chcę być konsekwentna. Nie udaję, że jest do końca ok. Coś się dzieje i spróbuję odgadnąć co. To wszystko miało miejsce parę dni temu. Stało się naprawdę. To nie bójda! Dlatego ciężko mi o tym pisać. Jeśli wiecie co to było lub możecie mnie uspokoić, że to nie demon to proszę o odzew. Jeśli macie sobie kpić to darujcie sobie, bo mnie to nie ruszy. Nie wstydzę się tego kim jestem. Zdania nie zmienię. Pisać będę dalej... Chcą pomagać dobrym duszom ale muszę nauczyć się jak omijać te złe. Najwyraźniej ktoś chce mnie od tego odwieść.
Dziękuję za poświęcony czas i uwagę. Przepraszam tych, których przestraszyłam. Nie to było moim celem.
Proszę bardzo tu masz długi wywiad w linku z byłym ocultystą wszystko na temat duchów wyjaśnione. Jak to obejżysz nic na temat duchów nie będzie tobie zagadką.
OdpowiedzUsuńhttp://youtu.be/ULztCK1juGQ