Wszyscy boimy się bliskości. Problem jest jednak bardziej skomplikowany, gdyż jednocześnie wszyscy jej pragniemy. Bez kogoś komu możemy zaufać, pokazać wszystkie swoje''rany'' ( słabości, wady, smutki, gorsze strony własnego ''ja'') nie przetrwamy długo. Rany się nie wygoją, dopóki nie zostaną otwarte. Im bardziej je ukrywasz , tym bardziej niebezpieczne się stają. Mogą zamienić się w raka.
Znacie osobę, która jest zupełnie samotna? Nie ma rodziny, przyjaciela, kochanka, psa, kota, czy choćby wścibskiego sąsiada, który choć czasami poudaje, że się nim interesuje? Nie! Taki ktoś, po tym jak zwariował, wzięli go i zawinęli w długie rękawy, wywinął kilka nieudolnych numerów, by ze sobą skończyć nareszcie to zrobił i już dawno wącha kwiatki od spodu.
Wielu z was mówiło mi, bądź napisało, iż podziwiacie mnie za odwagę, bo piszę publicznie o swoich słabościach, wstydach, odmiennościach... Gówno , nie odwaga! Bałabym się tego nie zrobić i wylądować u oku swojej ciotki, która już raz mnie nieco nastraszyła...
Jak już wiecie, mam w Toruniu ciocię, która okazała się być wariatką i obecnie przebywa w zakładzie zamkniętym dla takich jak ona. Pewnego dnia, gdy ja byłam w pracy zostawiłam jej pod opieką moje dzieci, a ta próbowała się zabić. Wiecie, co? Troszkę mi jej żal. Przez bardzo wiele lat żyła sama w odosobnieniu od reszty świata. Troszkę zdziwaczała. To normalne. Brak przyjaciół, rodziny, drugiego czubka obok sprawił, że jak ktoś po latach wyciągnął do niej pomocną dłoń nie umiała sobie z tym poradzić. Choć dobrze udawała nie radziła sobie z towarzystwem. Chcecie skończyć tak jak moja ciocia? Ja tchórzę! dlatego też nie potrafiąc mówić o swoich przejściach i różnych nastrojach( od radości, po frustrację, strach i bezradność) postanowiłam pisać. To jest po prostu dla mnie łatwiejsze. Nie patrzę nikomu w oczy i nie widzę, czy przewraca oczami. Nie widzę ust i tego jak mnie wyśmiewa. Nie widzę jak przy tym dłubie w nosie , wcale mnie nie słucha i czeka kiedy skończę. Tu tylko piszę. Siedzę i opisuję to co się w danym momencie ze mną dzieje . Piszę tu o wszystkim czym chciałabym się podzielić ale akurat nie mam w zasięgu ręki przyjaciela. A więc tu i teraz... Jeśli ktoś nie chce niech nie czyta. Jeśli ktoś mnie obrazi, zawsze mogę to usunąć i nie zaboli. Nie wiem, czy to odwaga. To mój sposób na normalność.
Samotniku! Chcesz, żeby druga osoba była Ci bliska. Marzysz o wielkiej miłości, by ta druga osoba otworzyła przed sobą swoje rany, odrzuciła wszelkie maski i fałszywą osobowość, żeby pokazała Ci się taką jaka jest. Z drugiej strony boisz się tego. Boisz się zażyłości. To jeden z głównych konfliktów pomiędzy przyjaciółmi i kochankami. Oto fragment książki OSHO pt. '' Bliskość'' :
'' Nikt nie chce się rozbroić, nikt nie chce całkowitej nagości i szczerości, nikt nie chce się otworzyć - jednocześnie pragnąc bliskości''.
Zgadzacie się z tym? Czemu niby ktoś ma być z Tobą szczery, skoro sam ze sobą szczery nie jesteś?
Chcecie być jak wszyscy inni, lubiani i podziwiani... Jak piękności z kolorowych pisemek, jak gwiazdki z telewizji, jak geniusze i uczeni... Oni też najpierw pokonać musieli wszystkich tych, którzy z nich szydzili, wmawiali, że poniosą klęskę, niczego nie osiągną... Gdyby sami nie uwierzyli w siebie i swoje możliwości, nie mieli marzeń nigdy teraz nie podziwialibyśmy ich za nic.
Musimy być sobą i całkowicie siebie zaakceptować. Każdy z nas jest wyjątkowy.Nie ma na świecie dwóch takich samych ludzi. I to jest piękne. My jesteśmy piękni ! Wszyscy! Zrozum to! Jeśli tego nie zrobisz to nawet nie myśl, że ktoś Cię zaakceptuje.
Kiedyś wielu mnie potępiało i nauczyli mnie tylko jednej rzeczy: SAMOPOTĘPIENIA.
Za wszelką cenę chciałam ukryć swoje brzydsze strony. Udawałam kogoś kim nie jestem. Chciałam być po prostu jedną z wielu... niczym się nie wyróżniać, by nie narażać się na odtrącenie. To przez te wszystkie przeprowadzki i ciągłe zmiany otoczenia. Nauczyłam się być najbardziej szarą myszką w całym tym mysim świecie. Coś wam wyznam. Nie miałam wtedy żadnego prawdziwego przyjaciela, chłopaka( a nawet jeśli to niczym mu nie imponowałam więc był kolejny i kolejny...) Nie miałam tak naprawdę nic prócz obawy, iż ktoś mnie zdemaskuje i zaczną się ze mnie śmiać. W pewnym momencie zapragnęłam, by ktoś pokochał mnie taką jaka jestem... więc otworzyłam się . Najpierw przed koleżanką, która chwilę po tym była mi najbliższą osobą na świecie... potem przed kolejną i następną... Teraz mam kilkoro przyjaciół, którzy będą mi bliscy do końca życia... przed moim obecnym ukochanym było paru , którzy wydawało mi się , iż mnie szanują, kochają i będą na zawsze... ble ble ble... Nie mogło tak być. Wyjazd do Torunia ułatwił mi bycie sobą. Przedtem wmawiałam sobie , że nie chcę już miłości, że w nią nie wierzę . Tu nikt mnie nie znał i mogłam odkrywać się przed każdym taką jaka jestem beż przeprosin i wyjaśnień dlaczego tak się zmieniłam. Otóż ja się nie zmieniłam. Dopiero się poznałam i pozwoliłam, by ktoś poznał mnie. Teraz wiem, że ten związek, w którym teraz jestem, jest prawdziwy i szczery. Piękny i szcęśliwy.
Za wszelką cenę chcesz ukryć swoje brzydkie strony. A tak naprawdę każdy je ma. Każdy posiada "zwierzęce cechy". Nauczono nas, że nie jesteśmy zwierzętami, tylko czymś lepszym. Kolejna gówniana prawda! To że mamy większy mózg i jego większe możliwości nie stwarza nas ideałem. IDEAŁÓW NIE MA.
Każdy jest równy. Człowiek i każda żyjąca istota jest krucha, a życie jest cienką nicią, którą łatwo przerwać. Nie traćmy więc jedynego życia na udawanie tego kim nie jesteśmy. Nie wstydźmy się swojej odmienności, bo właśnie to co odróżnia nas od drugiego człowieka jest piękne.
Nie udawajmy. Jeśli czujesz się smutny, bądź smutny nie ważne czy wymaga tego chwila i miejsce. Gdy po chwili chcesz się uśmiechnąć, zrób to. Czekanie żeby w tym momencie ktoś opowiedział kawał byś znów mógł się śmiać to czysta hipokryzja. Bądź odważny i mniej wywalone na innych. To Twoje życie, nikogo innego i spędź je tak jak chcesz.
0 komentarze