''Duch, który porzuca swoje ciało niejednokrotnie widzi cierpienie swoich bliskich. Jeśli jest szczególnie przywiązany do nich, troskliwy i ma silne poczucie odpowiedzialności może zrezygnować z przejścia na drugą stronę, na rzecz wsparcia swej rodziny.'' Ktoś z was poświęciłby się tak? Na wieczność? Do łez wzruszył mnie fakt, że ja bym tak postąpiła. Nawet po śmierci moje dzieci będą dla mnie tak ważne, że nie będę chciała ich opuszczać.
Właśnie dlatego chcę zacząć pomagać takim duchom. Dzięki prowadzeniu tego bloga zrozumiałam, że jestem kimś wyjątkowym. Wasze miłe słowa, wsparcie, podstawiane artykuły ... wszystko to mnie oświeciło. Mam niespotykane WIELKIE szczęście komunikowania się z duchami i jeśli tylko zechcę mogę im pomóc! To już nie jest straszne. To piękne! Prawda?
nie obchodzi mnie już to, że będą czerpać ze mnie energię. Też czerpię ją z biednych zjadanych przeze mnie zwierząt i innych rzeczy. Wszystko jest jednym wielkim łańcuchem pokarmowym. Mogę być ogniwkiem, który daje troszkę energii tym wszystkim dobrym, zbłąkanym, wciąż kochającym, nieszczęśliwym duszyczkom dzieci, matek,ojców itd. To naprawdę wielkie wyróżnienie. Nie ważne, że czasem zarwę przez to noce. Wyśpię się w dzień:-) .
Te wszystkie (nie moje) smutki, żale, gniew, rozpacz... Otworzyły mi się oczy!To nie jest przerażające tylko po prostu smutne.Muszę im pomóc!
Nigdy nie byłam samolubem... Mam tę moc i chcę ją doskonalić. Jestem jedną z nielicznych, która może im pomóc i zrobię to! Też chcielibyśmy , by ktoś po naszej śmierci nadal się nami interesował, okazał nam trochę miłości, zrozumienia, współczucia i w końcu poprowadził nas na prawidłową ścieżkę... Drogę miłości . Tej największej. Doskonałej miłości Boga. Prawa?
Czy ktoś z was jest na sto procent przekonany, że po swoim pogrzebie od razu zazna spokoju? Nie! Nie możemy tego wiedzieć. Jeśli zatem jest możliwość niesienia pomocy tym, którzy tego szczęścia nie mieli to chcę ją wykorzystać. Może gdy pomogę wielu takim duszom( a taką mam nadzieję) to sama nie będę miała wątpliwosci w chwili ''przejścia''.
Czy jestem szalona? Tak, oczywiście, że jestem. Zawsze byłam i wszyscy, którzy mnie znają temu nie zaprzeczą.
Czy się boję? Jasne, że tak! Jak nigdy mam cykora.
Czy podołam? Zrobię wszystko, by nabyć te umiejętności. Jestem zdeterminowana! A determinowana Ania może wszystko!
Dobry Boże pomóż mi osiągnąć cel. Daj mi dość siły i odwagi, by omóc tym wszystkim zbłąkanym odnaleźć drogę do wiecznego pokoju. Amen.
0 komentarze