Witajcie kochani. Za nami piękny słoneczny dzień i wieczór, który dla mnie był wyjątkowo miły. Jak już wiecie wczoraj wieczorem niecierpliwie oczekiwałam gości. Nareszcie nadszedł dzień kiedy to Madzia i Karol do nas wpadli. WOW! Myślałam, że już nigdy do tego nie dojdzie. W dzisiejszych czasach każdy goni za pieniędzmi, czasu wolnego dla siebie dogonić nie może, a co dopiero dla kogoś innego...
Madzia pracowała ze mną w dość znanej kawiarni na rynku Staromiejskim w Toruniu. Od razu ją polubiłam! To najbardziej sympatyczna dziewczyna chyba w tym całym mieście (nie dlatego, że mało tu takich ale po prostu ona promienieje sympatią na kilometr). Zawsze szczera, nikogo nie udaje i za to ją szanuję. Pochodzi tak jak ja z małej miejscowości. Wychowana w dużej kochającej się rodzinie, nie mogła wyrosnąć na nikogo innego. Nie udaje. Jest dumna ze swojej całej familii (bo i ma z czego). Dobrze ich nie znam. Wiem, że jej rodzice to bardzo dobrzy, pracowici ludzie. To po swojej mamie odziedziczyła wielkie serce, z którym dzieli się jeśli komuś może to pomóc. Wszyscy w tej rodzinie są ze sobą bardzo zżyci, życzliwi wobec siebie i szczerze kochający. POZAZDROŚCIĆ! Brawo dla rodziców Magdy!
Niejednokrotnie otrzymałam już od nich zaproszenie na wieś. Przekonali mnie! Być może jutro spakuję dzieciaczki i pojedziemy... A co tam?! Pooddychamy świeżym powietrzem. Bardzo chcę poznać tą wspaniałą rodzinę i zaczerpnąć od nich nieco optymizmu a potem oczywiści podzielić się nim z wami.
Wieczór był cudowny! Marcinek przygotował na kolację swoje popisowe spaghetti bolognese. Nikt nie robi lepszego!!! Bardzo im smakowało, pomimo iż Madzia dopiero co wróciła z Grecji i (chyba) miesięcznej diety makaronowej. Gdybyśmy tylko wiedzieli o tym wcześniej... Sorki Madziu! Doceń jednak ten zaszczyt, gdyż Marcinek gotuje tylko dla nielicznych.
Troszkę wczoraj wypiliśmy, powspominaliśmy czasy wspólnej pracy. A praca z Magdą to sama przyjemność. Oby dwie kochałyśmy tę robotę! Magda zaraziła mnie pasją tworzenia wzorków na kawie i innych rewelacji, że już wiem iż lada dzień otworzę swoją mobilną kawiarnię z najlepszą i najpiękniej podaną kawą na świecie! Uwielbiamy kontakt z coraz to nowymi ludźmi, lubimy gościć ich jak w swoim domu a oni naprawdę lubili do nas przychodzić. Często słyszałyśmy, że miło się na nas patrzy i że widać w naszej pracy nasze serca. Tak więc ludzie nie tylko chodzili tam na dobrą i ładną kawkę (prawda, że ładne?)
ale również dla nas, a my potrafiłyśmy to docenić.
Mogłybyśmy tam pracować ze sobą cały czas gdyby nie mały szkopuł. Otóż nasze szefostwo (wielcy Państwo z Warszawy) ciągle dawało nam do zrozumienia, że to nie nasz biznes i nie jesteśmy tam tak niezbędne jak się nam wydaje. Jak sami się zapewne domyślacie miłe to nie było. Tym bardziej, że pracowałyśmy tam za dużo niższą stawkę aniżeli tą, którą nam obiecywano oraz na śmieciowej umowie. Postąpili zatem z nami nie fer i odeszłyśmy. Razem!
Magda wyjechała potem do Grecji i bardzo mi jej brakowało.
Magda wyjechała potem do Grecji i bardzo mi jej brakowało.
Oczywiście wieczór u mnie nie mógł obejść się bez opowieści o duchach. Magda była nieco przestraszona tym, co przeczytała na blogu więc nie chciałam prowadzić takich rozmów. Naprawdę nie chciałam! Zresztą wiecie co? Nigdy jakoś do tego nie pałam. To was interesują te sprawy i mimo, że potem boicie się zasnąć chcecie słuchać więcej i więcej... I to ja jestem dziwna?!
Tego wieczoru również i ja usłyszałam kilka paranormalnych historii. To miła odmiana. Dziękuję za wrażenia. Mój gość niejednokrotnie doświadczył paraliżu sennego (dla wielu znanych jako mary nocne) to naprawdę fascynujące. Mi zdarzyło się to raz i już o tym pisałam. On natomiast miewał te koszmary już od dziecka. Mam nadzieję Karol, że się nie pogniewasz ale chcę tu opisać Twoją ciekawą historię.
Pewnego razu Karol opowiedział o swoich marach nocnych swojemu współlokatorowi w internacie. Ten go wyśmiał ale uwierzył mu i poczytał sobie troszkę na ten temat w sieci. Tej nocy moi drodzy stało się coś strasznego dla ich obojga. Najpierw Karol zobaczył ciemna postać, która chwilę po tym już go sparaliżowała. Nie mógł wydobyć z siebie słowa, poruszyć ręką, nogą NICZYM! Skupił się na modlitwie po czym ciemna postać go opuściła. Niestety pokoju nie wyszła. Zapragnęła jeszcze wziąć trochę energii od kolegi leżącego na łóżku obok. Karol widział jak jego kumpel oddycha w niewyobrażalnym szybkim tempie, był równie przerażony jak on sam przed chwilką, tak samo jak on był sparaliżowany. Po przebudzeniu się Karol zapytał go o to co widział i o się z nim działo. Ten odpowiedział mu, że właśnie przed chwilą doświadczył mary nocnej o której mu dziś opowiadał. Mówił o tym jak głośno krzyczał i nie mógł się ruszyć... Karol natomiast jego krzyku nie słyszał...
jest to naprawdę bardzo interesujące zjawisko. Naukowcy od wielu wielu lat badają nasze sny a zjawisko paraliżu sennego jest nie do wyjaśnienia. Co piąta zapytana osoba odpowiedziała na pytanie czy kiedyś tego doświadczyła, odpowiedziała że tak i wszystkie te historie są do siebie łudząco podobne, co jest niewytłumaczalne. Jak zatem drodzy naukowcy wyjaśnicie to, że dwie różne osoby, śpiące w tym samym pokoju widziały i czuły tą samą ciemną moc i doznały paraliżu?
Po tym jak pierwszy z nas odpadł najstarszy, potem jego kompan i Panie same zostały na placu boju poszliśmy spać. I kto tu ma słabszą głowę Panowie?
Madziu, bardzo dziękuję Ci za cudowne prezenty. Oliwka przygarnęła całą biżuterię i wygląda jak Bożonarodzeniowa choinka. Tomek na widok Twoich prażonych jabłuszek skakał pod sam sufit, a Marcin... hmmm... Widzę, że nie może się doczekać kiedy ubiorę to cacko...
Dziś miałam spotkać się z moją uzdrowicielką. Pamiętacie?
Spotkanie zostało przesunięte na dzień jutrzejszy. Dostałam zaproszenie i z niego skorzystam. Mam nadzieję,że będę się czuła troszkę lepiej niż dziś. Kobieca przypadłość ''pierwszego dnia'' mnie dobiła. Palący ból pleców i brzucha, napady potów i złe samopoczucie. Znajome? Panowie nie wywracajcie głowami i oczami. Cieszcie się, że tego nie musicie doświadczać... nawiązując do tytułu tego posta... Wyobrażacie sobie gdyby to Hitler był kobietą? Już tego ''pierwszego dnia'' nastąpiłby totalny wybuch nie tylko jego hormonów ale podejrzewam, że całej ludzkości. Nie uważacie?
Nie najlepiej się czując kończę na dzisiaj. Jutro opiszę wam przebieg wizyty u mojej ''uzdrowicielki'' i jeśli będę miała lepszy ''drugi dzień'' to również przygody na wsi u kochanej Madzi! Życzę wam dobrego samopoczucia w tą burzliwą dziś pogodę i do juterka!
0 komentarze