''Uważaj na to co mówisz do swych dzieci, jeśli będą to stale słyszeć- uwierzą.''
Wychwyciłam ten cytat z bardzo ciekawej książki ''S.U.M.O'' Paula McGee , którą serdecznie polecam. Tak, to prawda. Twoje pochodzenie wpływa na twoje myślenie. To jak postrzegasz swoje życie, siebie samego i innych ludzi, zależy od wielu czynników.
Jako dziecko wychowywałeś się w ubogiej rodzinie. Rodzicom ledwo starczało pieniędzy do kolejnej wypłaty. Mimo to miałeś wszystko. Miałeś gdzie spać, co jeść, w czym chodzić... od czasu do czasu wzięli Cię do zoo, kina, akwaparku, a Ty czułeś się wtedy naprawdę szczęśliwy. Pamiętasz?
Wszystko fajnie, jeśli przy tym rodzice Ci potem tego nie wypominali. Nie mówili, że musisz się teraz za to odwdzięczać, nie powtarzali, że wydali na to dużo pieniędzy a ojciec brał dodatkowe godziny pracy, by Cię tam zabrać. Czar prysł, prawda? Jeśli rodzice mówili Ci, że ''jesteś kimś wyjątkowym i dlatego należy Ci się wszystko co najlepsze'', że ''Stać Cię na więcej niż ich'', że '' są pewni, że w przyszłości będziesz kimś naprawdę ważnym'', dawali Ci rady typu:
''Odważ się być sobą''
''Wyróżniaj się''
'' Namieszaj czasem w życiu''
''Pokaż na co Cię synku stać''
'' Nie przejmuj się innymi'',
''Każdy jest równy, nie jesteś od nikogo lepszy ani tym bardziej gorszy''
''Zawsze rób to co Ty uważasz za słuszne''
Z całą pewnością jeśli tak właśnie do Ciebie w dzieciństwie mówiono, jesteś już dziś dobrze ustawiony, masz własne mieszkanie, dom, rodzinę, firmę i nie boisz się chcieć więcej. Wiedziałeś już od wczesnych lat, że to wszystko będzie Twoje. I to zasługa tych, którzy Ci to stale powtarzali. Podziękuj im!
Jeśli natomiast powtarzano Ci :
''Synku nie wychylaj się, bo spadniesz''
''Bogaci ludzie są niedobrzy''
''Wszyscy bogacze to złodzieje''
''Nie zadawaj się z tymi, którzy mają więcej od nas. Nie lubią Cię''
''Dziecko bogacza lub jedynaki są rozpieszczone''
''Przyjaciel bogatego przyjaźni się tylko z jego portfelem''
Jeśli na takiego typu wypowiedziach zostałeś wychowany z pewnością nie masz nic własnego prócz długów. Ciągle mieszkasz z rodzicami lub wszystko co zarobisz wkładasz w czyjeś mieszkanie, by mieć dach nad głową. Oczywiście nie jest to złe ale czy Ci to pasuje? Nie! I przyznaj, że jest to częściowa wina Twoich rodziców. Od dziecka wiedziałeś, że życie bogacza nie jest Ci dane, bo wpojono Ci do głowy, że Ty jesteś dobry a bogacz jest zły. ( ach... ta rodzicielska troska... ) Jednak nie zwalaj całej winy na nich. To co masz lub czego nie masz zawdzięczasz przede wszystkim sobie. Nie chciało Ci się nawet machnąć ręką, by coś zmienić? Bierz swój los w swoje ręce. Skup się na tym czego chcesz i dąż do tego. Zostaw całą stertę śmieci za sobą i nie żałuj niczego. Zacznij żyć tak jak chcesz, bo możesz to zrobić! Jeśli natomiast masz już swoje dzieci nie popełniaj tych samych błędów co twoi rodzice. Nie wpajaj im gówna przez które sam teraz nie masz niczego, co by im ułatwiło życie.
''Wszystko, czego się dotknę psuję i nic mi nie wychodzi.''
No, gratuluję! Z takim podejściem jeszcze troszkę i zaczniesz znów pieluchy nosić. Lubisz jak ktoś prowadzi Cię za rączkę. Nikt za Ciebie Ci szczęścia nie przyniesie, bo to Twoje życie. Zrozum to w końcu! Spełnij swoje marzenia. Jeśli ich nie masz to zacznij je mieć. Zycie bez celu nie ma sensu.
Nie lubisz swojej pracy? Rzuć ją. (Nie myślcie, że mi było łatwo... odkąd tu mieszkam zmieniałam pracę już sześć razy) Próbuj znaleźć taką, która będzie Ci sprawiać kolejną. Pomylisz się - szukaj dalej . I tak w kółko. Lepiej jest robić cokolwiek na drodze do szczęścia niż tkwić w nieszczęściu, żeby nie ryzykować. Pytam: CZEGO? Bo przecież nie mając niczego nic nie stracisz.
Nie rób niczego czego nienawidzisz, bo wkrótce znienawidzisz samego siebie!
Nie chcesz dłużej mieszkać z rodzicami? Ciągle powtarzają Ci, że jesteś do niczego, a Ty w to wierzysz? Mówią, że sobie bez nich nie poradzisz? To znów pytam: Po cholerę mieszkasz z kimś takim? Jeśli sam sobie lubisz sprawiać ból to spoko... Każdy ma swoje zboczenia.Chcesz do usranej śmierci słuchać, że jesteś nikim? To proszę bardzo! Jesteś na dobrej drodze, żeby to spełnić. Jeśli jednak to Cię dobija to uciekaj gdzie pieprz rośnie! Jeśli masz dzieci, pomyśl! Czy chcesz, by też uwierzyły w to, że ich mamusia lub tatuś są nieudacznikami? A co gorsza, żeby spotkał ich taki sam los? To znowu gratuluję! Właśnie spieprzyłeś życie własnemu dziecku.
Nie mam tu Broń Boże na myśli tego, że mieszkanie z rodzicami jest czymś złym . O nie! Wielopokoleniowy dom ma swoje zalety i jest ich mnóstwo. Niestety jest tak tylko i wyłącznie wtedy kiedy Ty realizujesz przy tym swoje marzenia, spełniasz się zawodowo, jesteś szczęśliwy i niezależny.
Jeśli jednak choć raz usłyszysz, że to nie Twój dom i musisz dostosować się do zasad w nim już panujących ( lub ciągle na nowo wymyślanych) Zwiewaj!
Pamiętacie jak ja straciłam swój bezpieczny dom jak z obrazka? Pozwólcie, że przypomnę. Odebrała mi go babcia. Czyli jakby nie patrzeć najbliższa rodzina. Wyjaśnię, że odebrała go ona swojej córce a to już w ogóle zbrodnia. Zrobiła to w wieczór Wigilijny, przy Wigilijnym opłatku.
Mam nadzieję, że nikomu z was się to nie przytrafi ale też, że moja historia nauczy was jednego: Nie można ufać nikomu. Jeśli umiesz liczyć, licz na siebie. Bądź niezależny! Próbuj! Gdy nie wyjdzie próbuj dalej ! Do skutku!!! Aż Ty będziesz usatysfakcjonowany! W końcu Ci wyjdzie i będziesz z siebie dumny. Będziesz kimś ważnym . I uwierzysz, że zawsze taki byłeś.
Masz mało kasy, żeby nająć mieszkanie? Poszukaj pokoju. Wiele jest mieszkań wyłącznie dla studenciaków. Mieszkasz w takiej dziurze, że tam pokoi nie ma? Szukaj w większym mieście. Co Cię tam trzyma? Korzenie?! Ty nie drzewo! Masz rozum i marzenia. Masz przyjaciela, który też szuka mieszkania? Bierzcie razem dwa pokoje albo jeden... klitka ale zaczniesz swój pierwszy krok ku niezależności i szczęściu. Nie ważne ile tych kroków jeszcze będzie. Lepsze to niż stanie w miejscu i czekanie na to aż życie minie Ci na użalaniu się nad sobą.
Jeśli pasuje Ci życie na czyimś garnuszku, ok. Gratuluję! Masz już wszystko. Tylko co dalej? Zycie bez marzeń nie ma sensu. Jest lub zaraz będzie pozbawione radości. Jesteś uwięziony w jednym miejscu... w rutynie codzienności.
Tak więc nie bójmy się zmieniać swojej rzeczywistości. Tylko my jesteśmy Panami swojego losu. Wpajajmy to do głowy naszych kochanych dzieci. Wybudujmy w nich poczucie własnej wartości. Są przecież najważniejsze i stać je na najlepsze. Prawda?
To z kim się zadajesz ma wpływ na Twój sposób myślenia
Ktoś, kto wyolbrzymia problemy i zawsze widzi negatywne strony sytuacji, nie daje myśleć pozytywnie tym, którzy go otaczają.
Nie powinniśmy wybierać przyjaciół dla naszych dzieci (i z tym się zgodzę) ale zawsze możemy wpłynąć na ich sposób dobierania sobie towarzystwa. Powtarzaj im stale wyżej wymienione zdanie. Niech pamiętają go dobrze, słowo w słowo. Potem, gdy już będą dorośli będą powtarzać je dalej. I wszyscy zostaniecie otoczeni samymi pozytywnymi osobami. Będziecie naprawdę szczęśliwi.
Tak więc wiele czynników wpływa na nasze myśli, wierzenia i postawy. Kształtują one nasze życie niezależnie od tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy też nie. Zacznij myśleć pozytywnie. Przede wszystkim wierz w swoje dziecko! Ono może więcej niż Ty! Nie krytykuj go, ale chwal. Nie zabijaj w nim marzeń, ale pomóż mu je realizować. Cały czas powtarzaj, ze jest kimś wyjątkowym. Pomóż mu od najmłodszych lat zdobywać same sukcesy. To Ty jesteś pierwszym ze "składników" na przepis szczęśliwego życia swojego dziecka.
0 komentarze