Mieliście kiedyś tak, że po przebudzeniu się odnosiliście wrażenie, iż wasz sen był rzeczywistością? Jeśli o mnie chodzi - zdarza mi się to często.
Kilka nocy temu śniła mi się moja ŚP. przyjaciółka Anetka. Zmarła kiedy miała szesnaście lat. Opowiadałam już wam o niej w którymś poście. Dla tych, którzy nie czytali tylko wspomnę, że byłyśmy kiedyś bardzo ze sobą zżyte. Była dla mnie najważniejszym członkiem rodziny i wciąż bardzo mi jej brakuje (to się nigdy nie zmieni). Nie posiadam jej zdjęć i jej obraz pozostał mi jedynie w pamięci... Niestety z biegiem czasu człowiek niektórych rzeczy zapomina... Nie pamiętałam już tak bardzo dokładnie jej twarzy, uśmiechu, głosu...
Ten sen odświerzył mi pamięć...
Anetka, jej piękne duże oczy, krótkie włosy, które sama jej farbowałam, śliczna cera, zawsze ładnie wyregulowane brwi i pełne usta, których można tylko pozazdrościć. Uwierzcie mi, że ja już tego wszystkiego nie pamiętałam, a jeśli już to jak przez mgłę.
Prawdą jest, że podczas snu nasz mózg ciągle pracuje. Na pełnych obrotach. Nie jesteśmy wtedy przytłoczeni myślami, które nawarstwiają się w naszych głowach za dnia. Być może wspomnienie o niej było mi potrzebne, by odprężyć się po oststnich stresujących dla mnie chwilach... Może dla wielu z was to tylko sen ale ja w to nie wierzę. Dlaczego? Czytajcie dalej...
Ten sen był bardzo realistyczny, tak jakby Ona naprawdę tu była, mówiła do mnie i faktyczni mnie przytulała... Czułam to tak bardzo dobrze...Czułam się przy tym bezpiecznie i dobrze. Boże jak ja za nią tęsknię!
W tym śnie długo rozmawiałyśmy. Wspominałyśmy dawne czasy, opowiadała mi o tym jak jest w tym drugim świecie. Powtarzała mi, że nie mam bać się śmierci. Wytłumaczyła mi i pokazała jak tam pięknie i beztrosko. Wszyscy są pełni miłości i radości. Są poprostu szczęśliwi, bez wszelkich obowiązków, stresów, problemów z czym kolwiek. Czułam się cudownie...
Przedstawiła mi wielu zmarłych, którzy tak jak Ona przebywają w Niebie...
Nie znałam tych ludzi ale Oni bardzo dobrze znali mnie i po chwili zrozumiałam, że te wszystkie osoby już mnie kiedyś odwiedziły... to były duchy, które chwilami widywałam w naszej rzeczywistości.
Wszystko to było bardzo nieprawdopodobne. Skąd obraz ich wszystkich jednocześnie? Nie umiem tego wytłumaczyć. Mówiła mi, że wszyscy już na mnie czekają i że już niedługo do nich dołączę ... I wiecie co? Przestałam bać się śmierci! Jeśli mam dołączyć do tych wszystkich serdecznych i kochających mnie osób to nawet się cieszę. Nie wiem jak wy ale ja głęboko w to wierzę. Poza naszym światem jest coś jeszcze i tego byłam pewna od zawsze z tej racji, że widzę ludzi którzy już z tego świata odeszli ale nie sądziłam, że jestem w stanie (jeszcze tu na ziemii) poczuć ten cudowny stan, w którym oni ciągle się znajdują. Było mi tak dobrze z nimi wszystkimi, że nie miałam zamiaru się wybudzać. To uczucie porównuję do naszego ziemskiego uczucia zakochania... motylki w brzuchu, zachwyt, poczucie się wyjątkowym, kochanym, szczęśliwym...
Rankiem jak każdego dnia mój kochany Marcinek obudził mnie z kubkiem kawy (robi tak każdego ranka, mam z nim dobrze :-)) Zanim mu opowiediałam o moim cudownym śnie, on zadał mi pytanie, które wytrąciło mnie z równowagi. Zapytał mnie, czy tak jak on, słyszałam w nocy jakieś dziwne odgłosy przy naszym łóżku? Odpowiedziałam, że nie... Co było bardzo dziwne, gdyż zawsze to on śpi jak zabity, a ja mam tak płytki sen, że każdy świst, chrapnięcie, czy głośniejszy oddech powoduje u mnie pobudkę.
Mówił mi, że koło naszego łóżka słyszał głośne huki! Dziwne no nie? Jeszcze dziwniejsze jest to, że na podłodze znalazł zaproszenie na ślub do naszych przyjaciół, którego nie mogliśmy znależć przez wiele wiele dni. Jesteśmy jeszcze nie do końca rozpakowani na naszym nowym mieszkaniu i np. papiery mamy wciąż w kartonach. Jeden z nich znajduje się za naszym łóżkiem. To chyba właśnie z jego głębi zostało tej nocy wyjęte zaproszenie, którego tak szukaliśmy... Huki to były zapewne odgłosy walących się na podłogę teczek z papierami... Stało się to tuż przed dniem ślubu... nie wiedzieliśmy dokładnie o której godzinie rozpoczyna się ceremonia, a głupio było nam pytać o to parę młodą. Szukaliśmy więc dosłownie wszędzie... w tym kartonie również... a tu nagle taki zbieg okoliczności... Zaproszenie leżało na podłodze w samym środku naszej sypialni.
Właśnie dlatego nie wierzę, że to wszystko co tej nocy ujrzałam było zwyczajnym snem.
Ci wszyscy ludzie, dotyk i głos Anetki a potem pomoc w odnalezieniu zaproszenia na ślub...
Jak to nazwać? Wierzę, że Anetka była tej nocy u nas równie stęskniona za mną jak ja za nią i pomogła nam. Nie wiem co sądzić o tym, że już niedługo miałabym umrzeć ale nie chcę się tym zbytnio przejmować. Bardzo się cieszę, że tym razem odwiedziły mnie dobre dusze i dały mi nadzieję na szczęśliwe życie po życiu. Jeśli mam się czuć po swojej śmierci tak jak podczas tej cudownej nocy to nie ma się czego bać. Chciałabym częściej mieć takie właśnie relacje z duchami... w takich sytuacjach naprawdę cieszę się, że jestem jedną z niewielu, którzy mają szczęście rozmawiania ze swymi bliskimi zmarłymi. One wciąż nas pamiętają, dbają o to, by nas nic tu złego nie spotkało. Wiem co piszę!!! Każdy z nas ma swojego Anioła Stróża, który został nam przydzielony podczas Chrztu Świętego. On czuje nasze potrzeby, potrafi ustrzec nas od złego. Pamiętajcie o tym, żeby każdego ranka mówić mu ''dzień dobry'', a wieczorem ''dobranoc''.
To dzięki Niemu ominęło nas wiele wypadków i tragedi... Przeczytajcie o cudownych ocaleniach dzięki Aniołom Stróżóm. Jest ich mnóstwo, każdego dnia moi drodzy! Prócz nich są na świecie Anioły, którzy odeszli z tego świata ale wciąż są z nami swoim duchem i wciąż otaczają nas swą miłością. Nie jesteśmy sami i to jest piękne! Czuję to dość często, a to tylko jeden z przykładów na to, że czasami te kochane duszyczki nam się ujawniają.
One pamiętają o nas a my pamiętajmy o nich! Módlmy się za naszych bliskich zmarłych, gdyż one tego potrzebują , poza tym niejednokrotnie one pomagają nam. Nie zapominajmy o zapalaniu zniczy i dbaniu o to, by wszyscy o nich pamiętali. W końcu byli dla nas ważni i my wciąż jesteśmy ważni dla nich. Czekają na nas z utęsknieniem. Prawda, że to cudowne?
''Anioła Stróża każdy ma choć go nie zna''
Wielka Księga Przysłów Polskich.
Jeśli my potrafimy odgadnąć myśli drugiego człowieka, to przecież tym bardziej potrafi to Anioł, bo takie dostał zadanie od samego Boga. Wierzmy w Anioły, módlmy się również i do nich i rozmawiajmy z nimi. Ich rolą jest pomaganie nam i obrona przed wszelkim złem. Dlatego jeśli mamy jakieś obawy kochani to wypowiadajmy je na głos tak, by Aniołowi łatwiej było je odganąć i nas przed nimi strzec. Na świecie dzieje się mnóstwo złych, okrutnych morderstw itp historii... Dlaczego nas omijają? Nie sposób nie zauważyć tu roli naszych Aniołów Stróżów. Bronią nas przed wpływem złych duchów bardzo skutecznie, ponieważ w tej walce nie walczą sami... przecież jest z nimi Łaska Pana.
Choć nie zawsze wie o czym myślę to bardzo często potrafi wyczuć co mi w duszy gra, lepiej ode mnie i kieruje mną tak, by nigdy nie stała mi się krzywda. Wyszłam już z niejednej opresji i wiem, że zawdzięczam to nie tylko samej sobie.
''Anioł Stróż naprawdę istnieje, nie jest to jakaś wymyślona nauka ale jest on naszym towarzyszem, którego Bóg postawił obok nas na drodze naszego życia , a my winniśmy słuchać Jego rad.''
Papież Franciszek
0 komentarze